czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 15


*Zieeew * spojrzałam na zegarek. Była 9:30. Jak zwykle nie wiedziałam od czego zacząć, więc zeszłam na dół, wyjęłam słoik truskawkowego dżemu i zrobiłam sobie grzanki. Mmm, cóż za pyszne śniadanko. Pijąc kakao weszła Caroline ubrana w jakiś dziwkarski szlafrok. Szlag by ją, dlaczego akurat teraz, kiedy ja tu jestem ?!
- Dzień dobry słoneczko – uśmiechnęła się do mnie – masz ochotę na naleśniki
- Już jadłam… I nie nazywaj mnie tak bo Cię jeszcze bardziej znienawidzę – kiedy już wychodziłam z kuchni, cofnęłam się na chwilę żeby dodać – a nie sorry, bardziej się już nie da – odwzajemniłam jej uśmiech i zadowolona ruszyłam do pokoju. Założyłam czarne rurki, fioletowe trampki i … bluzę Harrego, Jack’a Wills’a. Włosy spięłam w niedbały koczek, zrobiłam kreski i usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki gazetkę JOY, ale nie zdążyłam przeczytać nawet pierwszej strony, gdyż ponieważ wszedł do pokoju.
- Widzisz, kolejny powód dla którego nie powinnaś tu być. Nawet czytać nie umiesz, na drzwiach pisze żeby pukać – powiedziałam sucho
- A mnie gówno obchodzą te Twoje zakazy i nakazy. Przyszłam tu żeby powiedzieć Ci że nie jestem tu dla Ciebie, tylko dla Twojego taty. I wcale nie musisz…
- Skończyłaś ? – spojrzałam przez okno
- W zasadzie to nie – podeszła tuż przede mnie i zaczęła swoje wymowy – wiem że mnie nie lubisz, ale nie uchronisz się przed tym że niedługo będziemy rodziną.
- Dobra zamknij już tą mordę bo Ci się tynk sypie, poza tym NIGDY prze nigdy nie nazwę Cię moją matką, macochą lub rodziną.
- Takim tonem to do koleżanek możesz mówić, ja jestem osobą dorosłą i należy mi się szacunek – powiedziała stanowczo, ale ja i tak się zaśmiałam.
- W takim razie… droga pani Caroline, jeżeli jest pani w stanie udźwignąć swoje wielkie dupsko, to proszę o szanowne wyniesienie go z mojego pokoju gdyż jestem w chwili obecnej zajęta . Pasuje ? Jeżeli tak to wyjdź, jeżeli nie to… tym bardziej.
- Co ja będę się dziecka prosiła ? Z takimi nigdy się nie dogada. – powiedziała przechodząc próg, w którym ja stanęłam i machnęłam ręką mówiąc spokojnie
- Szerokiej drogi, tylko nie połam tipsów – i zatrzasnęłam drzwi, siadając po raz kolejny na łóżku przeczytałam sms’a od Jake :
„ Godzina 14:15 pod kinem, przy parku. Nic nie bierz, ja stawiam xo”
„ Będę na pewno, do zobaczenia XX”

Mam jeszcze dwie godziny i zastanawiam się co robić. Weszłam na skajpaja, dostępny był tylko Niall  i Harry. Kiedy chciałam już się wylogować zadzwonił Niall, a ja po prostu nie umiałam mu odmówić.
- Hai Suz ! – w małym ekraniku zobaczyłam szczerzącego się blondaska, który do mnie macha i je zapiekankę.
- Witam Ciebie – odmachałam mu
- Jak się trzymiesz? Wszystko w porządku? Jak tam Caroline ?
- U mnie wszystko dobrze, na  14 jestem umówiona, a Caroline czy jak jej tam jest najgorszym wyborem dla mojego ojca. Oni się nie pobiorą. Ja na to nie pozwolę…
- Ooo, gdzie jesteś umówiona? Myślałem że pójdziemy razem do kina na 14:30. Już nawet kupiliśmy bilety !
- Ymm… No w sumie to ja też  jestem umówiona do kina… ale może plany się zmienią… Wiesz co skarbie, muszę kończyć. Może do zobaczenia o 14 – puściłam buziaka I się wyłączyłam.
Jak to możliwe ?! Dlaczego w tym samym czasie idziemy razem ? Myślałam że będę mogła trochę się rozluźnić, a jednak.. okazało się że będę na obserwacji.

*GODZINA CZTERNASTA PIĘĆ *
Usiadłam sobie na ławce i wyjęłam telefon żeby sprawdzić czy nie przyszedł żaden sms. W tym samym czasie, Jake usiadł obok mnie.
- Cześć śliczna – patrzył na mnie tymi swoimi cudnymi, brązowymi oczkami – to znaczy… no cześć.
- No hej, hej. Aww ! rumienisz się ! to takie słodkie ! – fail, bo te słowa skrępowały go jeszcze bardziej.
- No to może… chodźmy już ? Musimy odebrać bilety – poczekał aż wstałam, otworzył i przepuścił w drzwiach, no po prostu chłopak na medal. Oczywiście zawsze coś musi zepsuć te najfajniejsze momenty. Podchodząc do kasy Jake zauważył piątkę chłopaków i ruszył w ich stronę !
- Chodź, muszę Ci przedstawić Harrego Stylesa ! Jest świetny, na pewno go polubisz – wziął mnie za rękę i lekko pociągnął.
- Nie trzeba, ja go znam i się przyjaźnimy. To samo z resztą – powiedziałam i zaparłam się w miejscu.
- Ale… jak to ? dlaczego mi nie powiedziałaś że się znacie ? – wyglądał na jakiegoś zawiedzonego ? tak, myślę że to dobre słowo.

___________________________________________

Szalona KaRa skomentowała chyba wszystkie posty :O :O

1 komentarz: