wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 13

- co jest ? – spytał Harry otulając ręką i wpychając loczki obok mojej głowy
- widziałeś tą skwarkową brundi ? to ma być niby moja rodzina - wymamrotałam
- hmm, w sumie to nie jest taka zła – Harry się skrzywił
- Coś sugerujesz – spojrzałam na niego jak na idiotę
- Nie, tylko mówię że… no zobaczysz, na pewno się dogadacie ! – uśmiechnął się skrępowany
- Ale ja nie mam wcale zamiaru na nią patrzeć, wychodzę. – podniosłam się z łóżka.
- Nie możesz. -wtrącił Zayn
- Wszystko mogę, a co zakażesz mi ?
- Jeżeli będzie to konieczne
- Hahaha ! Dobre żarty, ale ze mną nie wygrasz  – otworzyłam drzwi i szłam w kierunku schodów.
- Żebyś się nie zdziwiła - objął mnie rękami i przeniósł na drugi koniec pokoju.
- To nie jest śmieszne – pobiegłam w kierunku drzwi, przekraczając próg trzasnęłam drzwi i zbiegłam po schodach. Na dole przy szafce z butami stał tata obściskując się z tą dziunią.
- Tato, z wiekiem gust Ci się pogorszył, ona jest wstrętna  – uśmiechnęłam się i wyszłam z domu.
- Gdzie teraz? –pomyślałam – Ruszyłam w stronę miasta. Tam jest dużo ludzi więc na pewno nikt mnie nie znajdzie. Po 30 minutach krążenia po sklepach, butikach i różnych restauracjach trafiłam do Nandos. W stoliku, w rogu siedział blondyn.  Podbiegłam do niego i usiadłam na krześle obok.
- Hej, co tu robisz? – uśmiechnęłam się szeroko
- Siedzę… i czekam na zamówienie – jego głos był taki monotonny i nudny
- Ej co jest ? Nie poznaję tego Niall’a którego widziałam kilkanaście godzin temu.
- Nic. Jestem głodny. To przez to – niebieskooki rozglądał się po restauracji
- Kłamiesz. Ty zawsze jesteś głodny, a jakoś inaczej się zachowujesz. Powiedz prawdę.
- Mówię .. nic się nie stało. Nie wiem do czego zmierzasz. A Ty co tu robisz? Nie powinnaś siedzieć w domu – oparł brodę na rękach
- Okejokej, nie zmieniaj tematu, albo mówisz mi o co chodzi albo zaraz – wzięłam nóż z ostrym czubkiem  który przyniosła kelnerka – wbiję go sobie w rękę – uśmiechnęłam się wymachując nożem.
- Yy, nie zrobisz tego. – wytrzeszczył oczy, a ja w między czasie przejechałam ostrym końcem po dłoni, gdzie po chwili pojawił się bąbelek krwi, Niall patrzył na moją rękę z otwartą buzią.
- Jesteś pewien ? Chyba za słabo mnie znasz – uniosłam nóż do ręki i z zamachem upuściłam w stronę dłoni
- NIE ! NIE RÓB TEGO – Niall zakrył oczy i się odwrócił.
- Okej, już, nie mam noża. Czyli co się dzieje ?
- No nic, po prostu mi smutno. Jak szedłem po mieście to Directioner mnie wyzywały i namawiały żebym odszedł z zespołu… I teraz tak myślę że…
- Nie ! Wcale tak nie myślisz ! Nie odejdziesz z zespołu póki ja Ci nie pozwolę – zerwałam się z krzesełka aż wszyscy w nandos na mnie spojrzeli.
- No w końcu Cię znaleźliśmy ! – krzyknął Harry wchodząc do knajpki.
- upss… - szepnęłam
- Czy Ty jesteś poważna ?! Wiesz ile Cię szukaliśmy ?! Nawet telefonu nie wzięłaś ! Twój tata i… no, martwił się o Ciebie ! Ja też się martwiłem !  – przytulił mnie mocno
- Okej, już. Nie jestem dzieckiem. Umiem sobie poradzić. Wyszłam cała z porwania, więc pokonanie kilku przejść dla pieszych raczej nie byłoby wielkim wyzwaniem.
- Co nie zmienia faktu że jesteś głupia, bo nikt nie wiedział gdzie jesteś i jakby Ci się coś stało to …
- Ten znowu zaczyna. Jezu, ludzie. Wy głusi jesteście ?! NIC MI NIE JEST ! JESTEM CAŁA ! I jeżeli wam przeszkadza to że od czasu do czasu chcę wyjść żeby złapać trochę powietrza, okej. Wrócę do domu, włączę laptopa i będę przy nim siedziała 24 godziny. Dajcie mi spokój. – wybiegłam z budynku zmierzając w stronę parku. Ze łzami w oczach usiadłam na ławce, na której nikt nigdy nie siedział. Zawsze tutaj się umawiałam z Alice…
Po około godzinie zaczęło  mi się nudzić. Nie mam ani telefonu, ani mp3, ani nic z czego mogłabym posłuchać muzyki. Jej ! Nie mam z czego zadzwonić żeby tata, albo Liam po mnie przyjechali, nie mogę wejść na twittera. Jezu, moje życie bez telefonu lub laptopa było by istną porażką ! Moim hobby zostało by w takim razem nic nie robienie , lub patrzenie w ścianę.
 - Siema ! nie wiesz może która godzina – obok mnie stanęło dwóch chłopaków wyglądali na dresów.
- Niestety, nie mam telefonu  - jak jeszcze mama żyła powtarzała żeby nie rozmawiać z obcymi
- A co tutaj robi taka ślicznotka, sama w takim ciemnym parku i o tej godzinie ? – usiedli obok mnie
- Właśnie wraca do domu, nara – wstałam i ruszyłam wzdłuż wydeptanej dróżki. W tle usłyszałam tylko śmiechy, przyśpieszyłam tępo żeby mieć pewność że żaden z nich za mną nie idzie.
- Jejku, przepraszam! Nie chciałam ! – wpadłam na kogoś, nie widziałam jego twarzy ale wiem że był kilka centymetrów wyższy ode mnie.

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 12


- woow, fajny suprajs – Zayn odwdzięczył uścisk i położył ręce na moich biodrach. Tuż nad… tyłkiem. Gdyby to zrobił ktoś inny to bym się zezłościła i wyzywała, ale on zrobił to tak delikatnie że nie umiałabym go za to skarcić. Poleżelibyśmy tak jeszcze trochę gdyby nie Harry :
- Czuję się zazdrosny
- och loczek, przecież wiesz że to tak po przyjacielsku.
- Wiem, bo nawet gdybyś chciał to na nią nie zasługujesz.
- Mówiłeś coś ? – Zayn lekko opuścił mnie na przeciwną stronę łózka, a sam wstał jakby…
- Nie ! Stop ! Spokój. Czy wy słyszycie siebie samych? To straszne. Wy się przyjaźnicie głupki! – wepchnęłam się pomiędzy nich żeby nie doszło do bójki
- Czy Ty jako moja przyjaciółka powiedziałabyś mi coś takiego ? – Zayn zrobił maślane oczka
- No dobra, może Harry trochę przesadził i powiedział to pod wpływem impulsu. Ale to znowu nie powód do bójki ! Jeżeli zapomnieliście to wam przypomnę że wasza tworzy jedność .
- No tak, w sumie racja. Sorry Zayn.  Naprawdę to tak nie myślę.
- Nic się nie stało, wybaczam Ci  - po tych słowach rzucili się na siebie ze łzami w oczach
- Stary ja Cię kocham !
- Ja Ciebie bardziej !
- blablabla Kretyni – powiedziałam pod nosem i poszłam do toalety się lekko podmalować.
W łazience zobaczyłam zbyt dużo kosmetyków i perfum. Pomyślałam na początku że tata był na zakupach i się obkupił na zapas, ale … one były damskie. Na pewno należały do kobiety.
- Kochanie ! Już możemy wychodzić tylko jeszcze się … - w drzwiach stanęła opalona brunetka ze zgrabną sylwetką, ale nie wyglądała naj młodziej – upss. Przepraszam.
- Chwilunia.. Kim Ty  jesteś i co robisz w mojej łazience ?
- No tak, tata jeszcze Ci nic nie mówił.. Nazywam się Caroline. Caroline Flack i jestem dziewczyną  Twojego tatusia, więc skarbie jak wrócę z kina to może wybierzemy się na zakupy i trochę zapoznamy ? – uśmiechnęła się sztucznie.
- Jaja sobie robisz?
- Że co proszę? – zrobiła minę tępej idiotki
- Pytam czy to są żarty ? Może jakaś ukryta kamera? Chcesz zastąpić moją mamę ? – spojrzałam na nią groźnie
- Tak, jeżeli było by to możliwe to próbowałabym Ci jakoś przybliżyć jej obecność.
- To są kpiny, no po prostu inaczej tego opisać nie umiem. Myślisz że przyjdziesz ot tak, znikąd,  pobierzesz się z moim ojcem i myślisz że będę do Ciebie mówiła „ mamo”? Grubo się mylisz. Taki ktoś jak Ty nie dorówna mojej mamie do pięt.  A teraz żegnam, nie mam zamiaru patrzeć na Ciebie – już wychodziłam ,ale musiałam się wrócić – PS musisz kupić nową farbę bo już widać odrosty. Przykro mi, lata robią swoje i przed tym nie uciekniesz – teraz już mogłam wyjść.
Do pokoju wbiegłam ze łzami w oczach. Osunęłam się na łózko i wbiłam twarz w poduszkę.

___________________________


TAKIE TAM DLA ULI <3 Nawiązanie do poprzedniego rozdziału.




Rozdział 11


7 GODZIN PÓŹNIEJ
Głupki, zawieźli mnie zamiast do domku którego mi tak brakowało – do szpitala żeby opatrzeć ranę. Okazało się że pocisk którym mnie trafiono zatrzymał się tuż przed kością, ale został w nodze więc od razu mnie wzięli na salę operacyjną żeby go wyjąć. 2 godzinki później już jechałam sobie do cieplutkiego domu. W czasie kiedy reszta chłopców pojechała na kręgle ze mną został Zayn żeby dotrzymać towarzystwa. Żeby do rany nie wdało się żadne zakażenie jestem skazana na niewychodzenie na dwór przez 4 dni.
Właśnie leżę na łóżku, a mulat siedzi na podłodze.
- Zaaaayn, a może jednak usiądziesz tutaj ? – przysunęłam się do ściany i poklepałam puste miejsce na łóżku.
- Nie dzięki, tutaj jest caałkiem wygodnie .
- Nie lubię jak ktoś kłamie – rzuciłam oschle
- No okej, już siadam. – wstał robiąc dziwną minę, przeciągnął się odsłaniając kawałek umięśnionego brzucha
- aaaale klata. – zrobiłam wielkie oczy i się zawiesiłam. Kiedy zauważyłam że się skrępował i od razu skulił dodałam – emm, tzn… nic, przepraszam – uśmiechnęłam się i zarumieniłam. Zayn położył się obok mnie, dzieliło nas kilka centymetrów.
- Jak tam sprawy sercowe, jeżeli można spytać ? – spojrzałam prosto w jego oczy, które patrzyły przed siebie na drzwi. Wydawały się nieobecne.
- Można spytać, jestem zakochany w dwóch dziewczynach, ale nie sądzę żeby któryś ze związków długo wytrzymał.
- Ou, nie miło. A w kim jesteś tak zakochany ? – tamta odpowiedź bardzo mnie zaciekawiła – no proszę Cię, kto by nie chciał być z Zaynem Malikiem z One Direction ?!
- No właśnie w tym problem. Z Zaynem Malikiem, z 1D chciałaby być każda dziewczyna, ale zobacz… gdyby nie ten zespół zostałbym chyba księdzem. Wszyscy znają mnie jako członka zespołu, nie jako nastolatka mającego uczucia i życie prywatne.
- Rzeczywiście to smutne – spuściłam wzrok na podłogę.
-  Ale za to mam kogoś takiego jak Ty i mogę liczyć na Ciebie w każdej sytuacji, prawda?
- Tak, oczywiście – Zayn pocałował mnie w policzek i objął ramieniem.
No tak ! super ! świetnie ! wiedziałam że ktoś musi zepsuć tą piękną chwilę ! Do pokoju wpadł  Harry i rzucił się na nas, na łózko.
- Siemanoo ! – powiedział mając głowę pomiędzy moim biustem a brzuchem Malika. – oooch, cóż za ciekawe widoki
- O KUR#$^#$^  MOJA NOGA – zaczęłam piszczeć
- Boże. Przepraszam. Nic Ci nie jest?  Wszystko dobrze? Zawołać Twojego tatę ? Dzwonić po pogotowie ? Boże ! przepraszam ! jestem takim kretynem – Harry jak poparzony zeskoczył z łózka i złapał się za głowę

- Emmm, spoko. Obejdzie się bez szpitala, po prostu Twoje cielsko jest za grube na moją chudziutką nóżkę – puściłam mu oczko a on skoczył za mnie i mooocno przytulił od tyłu
- Wiesz że Cię bardzo lubię ? – położył mi głowę na szyi
- Wiem, ja Ciebie też – złapałam go za rękę która mnie obejmowała
- O sorry, nie wiedziałem… Coś między wami .. ten teges ? – Zayn się lekko odsunął i posłał pytające spojrzenie na przemian mi i Harremu.
- Nie ! – oboje krzyknęliśmy w tym samym czasie – to tak po przyjacielsku. – dodałam – Ciebie też bardzo lubię – po dokończeniu zdania rzuciłam się na Malika i go przytuliłam.

wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 10


- Dobra chodźmy już, bo może zaczną się domyślać czegoś. – pociągnęłam go z rękę
- Poczekaj, mam jeszcze jedną prośbę. Mogłabym napisać jednego sms’a ? Proszę. – nie był za chętny, ale dał mi telefon.
- Tylko nic tamtym nie mów.
- Nie mam zamiaru w ogóle się do nich odzywać.

„Harry, piszę do Ciebie bo pamiętam tylko Twój nr. Telefon wzięłam od Jace’a ( jedyny normalny tutaj). Spokojnie, nic mi się tu nie dzieje, proszę znajdźcie mnie szybko bo się stęskniłam za wami. Jestem w starym wieżowcu, który płonął 6 lat temu. XOXO Suzan”
Po wysłaniu wiadomości telefon wrócił do właściciela, a ja do tamtych czarnuchów. Non stop pili, palili i się śmiali z żartów które nie były nawet śmieszne. Po 20 minutach wszyscy ucichli, znów poczułam się nieswojo. Słyszałam szepty na przemian z krzykami, nie dochodzące z tego pokoju.
Chwila nadziei : A może przyszli po mnie ? Może już wrócę do domu ?
TAKK ! Zobaczyłam około 7 policjantów wbiegających tutaj, kiedy przyglądałam się tej całej akcji ktoś pociągnął mnie do tyłu. To był Jace.
- Słuchaj, wiem że tak krótko się znamy i teraz pewnie wyląduję w poprawczaku, lub w więzieniu ale … - w tym momencie dał mi kartkę z jakimiś bazgrołami – napisz do mnie kiedyś. – uśmiechnął się, przytulił i zaraz po tym zabrała go policja, tak jak w amerykańskich filmach, zero oryginalności.
- Wszystko w porządku  ? – zobaczyłam za sobą mulata z dość przejętą miną.
- T – tak , wszystko w porządku. Jezu Zayn ! – rzuciłam się w jego stronę, naprawdę bardzo mocno go przytuliłam. Poczułam świetne perfumy. – ładnie pachniesz – odsunęłam się na chwilę, żeby znów móc zawiesić się na jego szyi i poczuć ten zapach. – Tak w ogóle, to gdzie reszta? – nadal na nim wisiałam, chociaż już wszyscy wyszli a my zostaliśmy sami.
- Bali się wejść.
- Mrr, Zayn badboy – ruszyłam znacząco brwiami – lubię takich – i wybuchliśmy śmiechem.
- Dobra chodź już bo pewnie znowu się martwią – ruszył przede mną a ja wskoczyłam mu na plecy, jednak on się nie sprzeciwił i przytrzymał moje chude nogi żebym nie spadła.


- No idą w końcu ! – Nialler wskazał na nas palcem i podbiegł pierwszy mnie przywitać – Matko i Córko, ja najbardziej się o Ciebie martwiłem ! A jakby coś Ci zrobili ? Bo… nie zrobili, prawda? – odsunął się kawałek i zaczął piszczeć- AAAAAAAAAa krew, weźcie dzwońcie na pogotowie
- Aach, too – podrapałam się po głowie i zmarszczyłam brwi – no bo jeden miał broń…
- Postrzelił Cię ?!
- Yyy, no tak. Ale spokojnie już nie boli, ani nie krwawi. Jest dobrze – uśmiechnęłam się szeroko i pokuśtykałam do samochodu.
_________________________________________________

Sorky ze taki krotki ale nie wiem co dalej, nastepny dam dluzszy ;3

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 9


Psiknęłam im pieprzem w oczy i wyszłam z samochodu. Nie wiedząc gdzie jestem, biegłam wzdłuż drogi która wyglądała tak – jakby nie miała końca. Nagle poczułam ciepło w prawej nodze, a potem okropny ból. Upadłam na ziemię i zaczęłam krzyczeć. Złapałam się za bolącą nogę z której płynęłam krew. Szlag ! ten czarnuch nie żartował że ma broń !
- no to jestem udupiona – pomyślałam
- No nie myśl sobie że tak łatwo stąd uciekniesz. Jest nas więcej niż Ci się wydaje. A teraz pozwól że wezmę Cię ze sobą – wziął mnie na ręce i prowadził w stronę ruin.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, poczułam zimny chłód i dziwne uczucie którego nie umiałam opisać. Czułam się jakbym już kiedyś tutaj była… Nie,  to nie możliwe. Murzyn położył mnie na starej, porwanej sofie i wyszedł, zamykając drzwi na zasuwkę. W pokoju oprócz kanapy, był stół, na którym stał telewizor, obok lapa i szafka z kilkoma książkami, a na ścianach wisiały 3 obrazy. W kącie zobaczyłam mój plecak, w którym powinien znajdować się mój notebook i telefon.
A to pech. Ubiegli mnie i wyjęli mini laptopa z plecaka. Hyhy, niestety w najmniejszej kieszeni nadal był telefon. Czułam że mnie podsłuchiwali więc wysłałam sms’a
„Harry, pls help. Ktoś mnie porwał, nie wiem gdzie jestem. ~Suzan.”
Po niecałych dwóch minutach przyszła wiadomość:
„O Boże ! Już wezwaliśmy policję, namierzą Cię przez nadajnik w telefonie.”
Nie zdążyłam odpisać bo bateria padła.
- Cholera ! Akurat teraz !? – krzyknęłam na cały pokój. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc położyłam się na sofie i włączyłam tv.
Program 007 :
Z ostatniej chwili ! porwana Została córka menagera One Direction – 15letnia Suzan Cross.
Dziewczyna miała na sobie czarne rurki i bluzę oraz czerwone trampki i koszulkę. Brunetka z szaroniebieskimi oczami. Widziana tuż pod szkołą nr 33 około godziny 14:15 Nagroda dla każdego, kto poda namiary na nastolatkę.


Usłyszałam otwierające się drzwi i bezbolesne ukłucie w szyję. Potem tak jakby odleciałam. Nic nie czułam, nie widziałam, nie słyszałam…
Obudziłam się w białym pomieszczeniu, innym niż wcześniej. Ten pokój był bardziej zadbany. Nie wiem ile spałam, ani czy nadal jestem w tym budynku. Tak, oficjalnie ogłaszam że Suzan Cross się boi. Gdybym mogła napisałabym o tym na fejsie albo twitterze…  Mam nadzieję że mnie znajdą, bo teraz naprawdę czuję się niekomfortowo. Jestem jedyną dziewczyną w zasięgu mojego wzroku, otacza mnie około 30 napakowanych murzynów, zgolonych na łyso. Ja tutaj nie widzę happy endu.
- Hej śliczna, jak się nazywasz? – szturchnął mnie łokciem jakiś chłopak. O dziwo nie był zgolony na łyso ani przypakowany. Wyglądał dość normalnie. Co prawda był murzynem, ale miał niebieskie oczy, włosy trochę dłuższe i był ubrany w rurki i czerwony t-shirt
- Suzan, do czego Ci to potrzebne ? – rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Do niczego, tak po prostu pytam. Mogę Cię wziąć na słówko ?
- Nie wiem do czego zmierzasz ale chodźmy – spojrzałam na facetów, którzy nawet nie zwracali na mnie uwagi i poszłam za bezimiennym.

- Okej, jesteśmy tutaj bezpieczni. Tylko ja wiem jak się tu dostać i wgl. Jestem  Jace. Wiem że się ich boisz, bo każdy normalny człowiek by się ich bał. Jeden z nich jest moim bratem i muszę z nim tu być. Nie wiem co miało na celu porwanie Ciebie, ale widzę że masz kochającą rodzinę skoro Cię szukają. No cóż, zazdroszczę. Spokojnie, ze mną możesz normalnie pogadać, nic im nie powiem. – spojrzał w moje oczy i poczułam że mogę mu zaufać.
- No okej, powiedzmy że Ci wierzę. Więęęc… gdzie jesteśmy ? Daleko jest stąd do Londynu ? Co oni chcą mi zrobić ? Dlaczego mnie tu wziąłeś ?
- 6 lat temu tutaj był pożar, jesteśmy w opuszczonym bloku, w Londynie. Na pewno nie zrobią Ci krzywdy, jakby tak z nimi trochę posiedzieć to są spoko, dopóki nie zajdziesz im za skórę. A dlaczego… Bo widziałem że jesteś przerażona i uznałem że może ze mną poczujesz się chociaż trochę lepiej.
- Tssa, jasne. Poznałam Cię 4 minuty temu i uważasz że będę się przy Tobie czuć dobrze? Dobrze i bezpiecznie to ja czuję się przy Harrym, tacie, Niallu, Zaynie, Liamie i Louisie – opadłam na kolana i zaczęłam płakać. Jace ukucnął obok mnie i przytulił.
- NIE DOTYKAJ MNIE – kiedy zobaczyłam że wstaje i odchodzi powiedziałam cicho – przepraszam, ale naprawdę chcę się z nimi zobaczyć.
- Spokojnie, niedługo się zobaczycie.  – uśmiechnął się przyjacielsko.
______________________________________________________

Ojej, udało mi się przed północą. ^^
 To ten, no pierwszy raz nie wiem co tutaj napisać.
Pozdro dla Ulki i Gosi <3 hyhy ;d

Rozdział 8


Alice na każdej lekcji siedziała jak najdalej ode mnie. Jezu, co za typ. Bronię przyjaciół a ta ma mi jeszcze za złe. Reszta klasy też mnie nie lubi bo zadaję się ‘ z tymi sławnymi’. Teraz już wszyscy w szkole są przeciwko mnie. I weź tu bądź normalny. Jesteś chamski – odwracają się od Ciebie, jesteś miły – robią to samo. Och, nie  ważne. Sprawdzian z niemieckiego do którego tak się uczyłam kilka dni temu… Z tego stresu zapomniałam do której klasy chodzę i jak się pisze moje nazwisko. Co za łeb, nie zaliczę tego. Dostanę 1. A to pech, raz się żyje. Wyjęłam zeszyt i spisałam wszystko słowo w słowo. Oddałam kartkę i wyjęłam telefon bo poczułam wibracje w kieszeni.

„ Wszyscy u nas w klasie Cię obgadują, coś Ty zrobiła ? ~Harry.”
„ Nic nie zrobiłam, to wszystko przez was. Że was bronię, że z wami spędzam czas.”

Czekałam i czekałam, ale odpowiedzi nie dostałam, co za pech. Na szczęście niemiecki był ostatnią lekcją, więc tuż po dzwonku wybiegłam przed wszystkimi ze szkoły i weszłam do czarnej „beemki”
O dziwo, za kierownicą nie siedział siwy, łysiejący już Josh tylko jakiś … murzyn z łańcuchem na szyi a na siedzeniu obok – pewnie jego kolega. W samochodzie śmierdziało alkoholem i fajkami. Od razu zauważyłam że pomyliłam samochody. Kiedy pociągnęłam za klamkę usłyszałam śmiech, zamknęli drzwi. Są przezabawni, boki zrywać.
- Wypuść mnie. – spojrzałam w zaciemnione okno
- Nie, sama tutaj weszłaś. – kierowca przybił ‘piątkę’ z drugim czarnuchem i się zaśmiał co miało niby oznaczać przekomiczny żart.
- Gdybym zauważyła że to nie samochód znajomego nawet bym na was nie spojrzała.
- Och, ale buntowniczka – kolejny żart.
- To było dobre, ziooom
- A Ty co ? Za długo w piekarniku leżałeś ?  - kierowca się odwrócił i już wiedziałam że sobie nagrabiłam
- HAHAHA ale Ci śmiesznie oczy z tą spaloną skórą kontrastują. – wskazałam na niego palcem i wybuchłam śmiechem
- No to mała, już po tobie – coś tam burknął pod nosem ale się nie przejęłam dopóki nie usłyszałam pisku opon co miało oznaczać że samochód ruszył.
- Dobra, weź mnie wypuść bo mój tata się wkurzy. A jeżeli nie dojadę na 15:30 do domu to mnie namierzy, a wy wylądujecie za kratkami.
- Grozisz czy obiecujesz? – ruszył brwiami
- Grożę. Nie wiem jakie macie zamiary ale coraz bardziej mnie wkurzacie. – Samochód się zatrzymał – no brawo, umiesz już używać hamulca to teraz wciśnij tamten prostokątny przycisk, a dam Ci cukierka w nagrodę.
- Ha, ha. Przezabawne. Ale właśnie dojechaliśmy tak, gdzie nawet twój kochany tatusiek nas nie znajdzie.  – murzyn obok zawtórował śmiechem. Obaj wysiedli z samochodu.
- No, wysiadaj. Tak bardzo chciałaś to zrobić – otworzył drzwi i wskazał ręką na stary, zniszczony budynek.
- Nie. Teraz mi się nie chce. Jakbyś mi to zaproponował 10 minut wcześniej może bym wyszła. – zapięłam się pasami i odwróciłam w przeciwną stronę.
- Okej, rozpieszczona dziewucho powoli zaczynasz mnie denerwować więc albo wychodzisz albo Cię zastrzelę.
- Po pierwsze : nie jestem rozpieszczona, tylko dobrze wychowana w porównaniu do Ciebie, a po drugie… Grozisz czy obiecujesz ? – uśmiechnęłam się w jego stronę. Usłyszałam śmiech tego czarnego przydupasa. Chwilę po tym ktoś przybił mi dość mocne high five na policzku.  Z kamienną miną się odwróciłam.
- Już po Tobie – posłałam mu groźne spojrzenie i wyjęłam z plecaka scyzoryk i pieprz w sprayu

_____________________________________


Wiem że nudnawy ale jakoś już mi się skończyły pomysły na pisanie. W ramach rekompensaty za to że nie pisałam około tygodnia, dzisiaj wieczorem postaram się dodać nowy rozdział który już zacznę pisać. Nie mam w zwyczaju pisania rozdziału w week, bo wiecie - ja też chcę odpocząć od wszystkiego.

+ Dziękuję za przemiły komentarz i nowego obserwatora.
Ciągle się zastanawiam czy tego bloga czytają tylko 4 osoby, czy po prostu komuś nie chcę się dodać do obserwatorów?

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 7


- Suzan ? – czułam czyjąś dłoń „smyrającą” mnie po plecach- Kim Ty do k… - zobaczyłam burzę loczków schylającą się nade mną – a to Ty, sorry. Co chcesz?
- Nic, gdyby nie fakt że musisz iść do szkoły,  jesteś  u nas w domu, za godzinę zaczynasz lekcje. To chyba żaden powód do przerywania Ci snu, prawda?
- Daj mi spać – przekręciłam się na drugi bok i od razu się podniosłam. – CO ?! DZISIAJ DO SZKOŁY ?! JA CIE ZAWALE SPRAWDZIAN, NIE MAM CIUCHÓW ANI TORBY ANI KOSMETYKÓW JEEZUU…  
- O to się nie martw. Zayn pojechał do Twojego domu pół godziny temu i przyniósł Ci ciuchy, kosmetyki i torbę z zeszytami na dziś + śniadanie  - uśmiechnął się loczek siadając obok mnie – ale już niestety trzeba wstawać
- Jejku, dzięki wielkie. Jesteście kochani. Nie sądziłam że w tak krótkim czasie wyrobię sobie o was takie zdanie ale.. skoro Zayn wybierał ciuchy to nie będę wyglądała jak… ciota? – skrzywiłam się
- Nie, spokojnie. On ma dobry gust. Ale mogę się założyć że wybrał bejzbolówkę.
 
No tak, dobrze Harry trafił. W torbie z ubraniami znalazłam czarne rurki, czarną basebollówkę, czerwone vansy i czerwoną bokserkę. Wyglądałam w tym… normalnie. Tzn, inaczej. Jeszcze chyba nigdy bym nie pomyślała że w czymś takim wyjdę na ulicę. Zawsze zakładałam wszystko co czarne + koszulkę z zespołem.  Moi znajomi jeszcze nigdy nie widzieli mnie w sandałach ani sukience, ani co najlepsze – w różowym. Ale pomijając moje przemyślenia muszę szybko się szykować bo zostało mi mało czasu. Zrobiłam w miarę równe kreski eyelinerem,  usta maznęłam błyszczykiem i podkreśliłam kości policzkowe różem. Lekkie fale włosów puściłam na ramiona, psiknęłam się perfumami „ Harajuku” i wybyłam z toalety. Wnioskując po znudzonych minach chłopaków od pewnego czasu na mnie czekali. Nie zwracając na nich uwagi, wyszłam z domu i czekałam aż któryś otworzy samochód.
- To teraz… kto jedzie w bagażniku ? – powiedział Liam podrzucając kluczyki w rękach
- Co ? Jak to w bagażniku ? – zdziwiłam się trochę
- No bo nie zmieścimy się. Jest miejsce w samochodzie tylko dla 5 osób.
- Y…zmieścimy. Ja mogę usiąść u kogoś na kolanach, taka gruba chyba nie jestem – zrobiłam zniesmaczoną minę
- Nie o to chodzi. A jeżeli będziemy mieli wypadek? Nie starczy dla Ciebie pasów, albo jeżeli będzie policja ? ja na początek mojej kariery nie chcę zarobić mandatu. Więc… spytam raz jeszcze. Kto jedzie w  bagażniku ?
- Ja nie, fryzura mi się zepsuje – powiedział Zayn, poprawiając włosy i wsiadając obok niego
- Dziewczynom nie wypada – nie chciałam marznąć więc zajęłam miejsce obok Zayna
- Ja muszę zjeść śniadanie, a w bagażniku nie będę nic widział – obok mnie siadł Horan
- yyy… ja nie bo… bo jestem najstarszy – powiedział Louis dumnie wypychając pierś i siadając na przednim siedzeniu
- No to fajnie. Zapowiada się ciekawa jazda. Cześć i czołem, jeżeli przeżyję to zobaczymy się pod szkołą. A co tam… to nie będzie dziwnie wyglądało jak wysiądę z bagażnika, na pewno żadne paparazzi nas nie zobaczy i nie dostaniemy się na okładki gazet ze mną wysiadającym z bagażnika, nikt nie będzie nas obgadywał… ni … - Styles nie zdążył dokończyć swoich przemówień  bo Liam mu przerwał
- No super, świetnie . Cool story bro, a teraz migiem do środka bo się spóźnimy.

Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Każdy śmiał się wychodząc, ponieważ przy każdej górce, dole loczek wrzeszczał że go już głowa boli.
- Nigdy więcej – powiedział Styles strzepując jakieś paprochy z rękawa marynarki – w drodze powrotnej Horan tam siedzi. Już nie będzie musiał jeść śniadania – ciągnął dalej
- A … co z obiadem ? – Niall zrobił słodkie oczka, którym nikt by się nie sprzeciwił.
- Nie, spokojnie. Ja już mam podwózkę od szkoły. Taty „szofer” po mnie przyjedzie. Jak by co – w szkole się nie znamy.

Olałam zaskoczone miny chłopaków. Poprawiłam grzywkę, spojrzałam na zegarek i weszłam do szkoły szukając Alice. Znalazłam ją siedzącą na ławeczce obok szafek. Jej mina również była nie do opisania.
- Woow, wyglądasz świetnie. Dlaczego nigdy się tak nie ubrałaś? – przyjaciółka obczajała mnie od góry do dołu, poczułam się dość niekomfortowo więc usiadłam obok
- Zayn mi wybierał ciuchy.
- HAHAHA, ten pedałek ? No cóż, może jest innej orientacji ale zna się na modzie – zażartowała brunetka
- On nie jest pedałem – rzekłam krótko, ale na temat.
- Jak to ? Od kiedy tak sądzisz? Tobie też zniszczyli psychikę ? – nadal rozbawiona Alice spojrzała na mnie pytająco
- Nie jest pedałem i nigdy nim nie był. Żaden z nim. Od kiedy tak sądzę ? Odkąd ich lepiej poznałam. A z moją psychiką wszystko dobrze. To że chłopak się fajnie ubiera to nie znaczy że jest pedałem… A to że na zdjęciach i filmach dziwnie się zachowują, bo się przytulają, łapią za tyłek, albo żartują to świadczy tylko o ich świetnej przyjaźni.
- Jezu, Ty też. Myślałam że chociaż moja wredna, kochana przyjaciółka nie straci rozumu. Widać się grubo myliłam. Kim jesteś, i co zrobiłaś z chamską Suzan ? – posłała jeszcze jedno, dziwne, ale znaczące spojrzenie i odeszła w głąb korytarza.


Czy ja właśnie teraz straciłam przyjaciółkę ?

______________________________________________________


Hyhy, Suzan kompletnie się zmieniła, czego w ogóle nie planowałam. Ale cóż.
 przepraszam że nie dodałam wcześniej rozdziału ale zachorowałam na leniwca pospolitego i przez cały weekend się obijałam. Pomimo faktu że ten rozdział jest niesamowicie nudny i wiem że … „ ciągnie się bez końca” ale jest dłuższy niż poprzednie. Jeżeli się nauczę polskiego to napiszę jeszcze jeden rozdział i dodam tuż po 12.
+ dzięki za 2 komentarze, niby nic a jednak mam zaciesz ;3

środa, 9 maja 2012

Rozdział 6


Styles widocznie nie miał nic przeciwko ponieważ objął mnie jeszcze ramieniem. Normalnie to bym się wkurzyła, ale zważając na okoliczności zostawię to bez komentarza.
-  Nadal się boisz ? – szepnął do ucha żeby chłopcy nie usłyszeli

- Tak. I nie myśl sobie że od teraz będziesz mógł mnie przytulać. Robię to tylko dlatego bo boję się filmu, jesteś najbliżej – wciągnęłam głęboko powietrze – i Twój sweter ładnie pachnie.
- No okej rozumiem, przynajmniej tyle.

Przyciągnął mnie do siebie delikatnie, tak że moja głowa leży na jego torsie.  Dziwnie się czuję słysząc i czując jego bicie serca. Kiedy oddychał, moja głowa podnosiła się do góry i spadała, do góry i na dół …


- UUUUU – usłyszałam głos Horana – Wiedziałem że coś do siebie czujecie !
- Nic do niego nie czuję – spojrzałam na Loczka, który mimowolnie posmutniał. I to z mojej winy, w pewnym sensie uraziłam go… Ale… nie skłamałam. To znaczy… chyba. – nie. Ej. To nie miało  tak zabrzmieć. Harry, przepraszam.
- Nic się nie stało. Za prawdę się nie przeprasza – już nie czułam tej czułości w jego głosie, całe to zdanie brzmiało tak szorstko i niemiło.
- Ale ja naprawdę nie to miałam na myśli. – spojrzałam mu w oczy, w których było widać że powstrzymuje się od płaczu.
- Aham, czyli że mnie kochasz? – zrobił obojętną minę ,coś a’la poker face.
- Tak, kocham Cię. Ale jak brata. Kocham się z Tobą drażnić, wyzywać, prowokować i wierz mi że nie lubię kiedy jesteś smutny, bo ze mnie też cała radość wypływa. I wiesz co?  Jak chcesz to wierz w to, jak nie to nie. To bardzo nie w moim stylu więc ode mnie prędko takich słów, długo  nie usłyszysz.
Głowę położyłam na jego ramieniu i złapałam za rękę, co spowodowało że zielonookiemu szybciej biło serce. Chłopak bezradnie oparł swoją głowę o moją, a z tyłu usłyszałam „ aww” i wzdychania. Jeśli mam być szczera to w ogóle nie myślałam nad tym co mówię, to wszystko wyszło tak jakby… z serca. Tak, właśnie tak. Nie mogę temu zaprzeczyć że byłam z tym wszystkim całkowicie szczera. Sama nie mogę uwierzyć że ktoś kto jest tak mi daleki, może być równocześnie tak bliski. Prawie nic o nim nie wiem a czuję coś tak wyjątkowego, czego nie czułam jeszcze nigdy dotąd. Zrobiło mi się bardzo smutno, wspominając wszystkie momenty jeszcze za życia mamy. Już nigdy nie będę miała osoby do której będę mogła powiedzieć „mamo”. Nikomu tego nie życzę, to bardzo przykre. Może mama załatwiła, tam na górze z Bogiem chłopaków żeby mi ją w jednej dziesiątej uzupełnili ?
- Harry… - szepnęłam dość głośno ale reszta i tak nie usłyszała, bo Niall przełączył na jakiś thriller i wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na telewizor
- tak, Suzan ? – znowu słyszałam w jego głosie coś takiego.. miłego, nie wiem jak to opisać.
- Przytul mnie, proszę. – Loczek nic nie odpowiedział, tylko zrobił to o co go poprosiłam.
Kiedy poczułam że jego ręce spoczywają na moich plecach, poczułam się bezpiecznie. Tak, jak za każdym razem kiedy  przytulałam się do mamy bądź siostry. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.


________________________________________

JEEEEJ, ale smuta walnęłam .Ale nie powiem – miałam świeczki w oczach pisząc kilka ostatnich linijek. Witam nową obserwatorkę " Olaaa"  i dzięki "Ola:)" za komentarze. <3
A teraz do widzenia, wracam do historii i niemieckiego.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 5

- Nie no, teraz tak serio. U kogo mogę spać ?
- U MNIE ! – wykrzyknęli wszyscy razem
- U mnie ! Tylko ja w tym domu mam dwu osobowe łóżko. – powiedział Harry susząc zęby
- Cool story bro. – poklepałam loczka po ramieniu – ciągnijcie za wykałaczki. Ten kto wyciągnie najdłuższą to… będzie zmuszony dzielić ze mną łóżko. Chyba że nie chcecie to sobie pójdę. – zrobiłam minę zbitego pieska.
Liam poszedł do kuchni po długą wykałaczkę którą rozłamał na 5 części. Żeby było sprawiedliwie, ja trzymałam kawałki drewienka i wymieszałam, po czym chłopcy zaczęli losować. Wszyscy na raz wyciągnęli swoje części wykałaczki. Najbardziej uradowany był Zayn, który myślał że wylosował najdłuższą, jednak po porównaniu długości Harry zwycięską część.
- Boże dopomóż mi – odwróciłam się plecami do kłócących się chłopaków i zrobiłam błagalną minę w kierunku sufitu.
- Także, wiesz. Dzisiaj zapowiada się ciekawa nocka – Loczek ruszył znacząco brawiami.
- Nie w tym życiu, misiu. – wydusiłam uśmiech po czym się skrzywiłam – ale ja śpię od ściany i nie masz prawa mnie dotknąć w nocy.
- Zobaczymy, za kilka miesięcy będziesz tego pragnąć – skrzyżował ręce i udawał obrażonego.
- HAHAHAHAHA – w ciągu piętnastu sekund zdążyłam się położyć na ziemi ze śmiechu, ale widząc dziwne miny łan dajrekszyn od razu się podniosłam, strzepnęłam kurz z ramienia i dodałam – dobry suchar, Milordzie Haroldzie, ale tą przyjemność zostawię Louisowi. – po czym jeszcze przetarłam łezkę która spłynęła po moim policzku.
- Tynk Ci schodzi księżniczko – powiedział czerwonoporty chłopak, który triumfalnie wypiął klatkę piersiową myśląc że udało mu się, mnie obrazić
- Woo, żeś mi pojechał. No po prostu się nie pozbieram – rzuciłam mu zabójcze spojrzenie, a potem od razu wyjęłam lusterko i przetarłam palcem spływający tusz.
- To oglądamy w końcu ten film ? – jęknął błagalnie Niall – weźcie bo chcę już zjeść ten popcorn. Ooon tak łaaadnie paachnie ! Rozumiecie ?! PACHNIE I CHCĘ GO ZJEŚĆ. – nie to żeby coś ale serio go się przestraszyłam. Wyglądał jak wampir siedzący nad rozlaną krwią, który nie pił już dobre kilka miesięcy.
- Tak, już włączam. Siadajcie – Powiedział Liam podchodząc do video i wkładając płytę. W międzyczasie każdy już zajął swoje miejsce. Tak jak zostało ustalone Zayn siedział po mojej lewej stronie, a Harry po prawej. Widziałam jak ręka zielonookiego leci już za moje plecy.
- Och, kolejny nie sprawdzony sposób na podryw. Zabierz tą łapę. – uśmiechnęłam się w kierunku właściciela ręki.
Zaczęły się zwiastuny filmów, które wyszły dobre 10 miesięcy temu do kin. Po rozpoczęciu filmu było kilka, naprawdę strasznych momentów. Zerkając na drugą kanapę zauważyłam Horana odwróconego tyłem, przykrytego kocem z ¼ miski popcornu. Kiedy znowu spojrzałam na ekran telewizora wyskoczyła przestraszna morda jakiejś starej kobity, z dziwne zdeformowanymi oczami, nosem i zębami. Po raz kolejny się wystraszyłam. Zaczęłam piszczeć i automatycznie odskoczyłam do tyłu… Wprost w ramiona Harrego. Ale teraz mi to nie przeszkadzało. Wolałam siedzieć przytulona do Harrego niż patrzeć na ten okropny film !


_______________________________________

 hyhy, czy Suzan będzie z naszym kochanym Hazziątkiem ?

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 4

„ Cześć. Przepraszam Cię za to wszystko z dzisiaj. Nie chciałem żeby to tak wyszło. Może wpadniesz do mnie to obejrzymy jakiś film ? Jeżeli się zgadasz to odpisz.  – Harry xoxo”

Sprawa z tajemniczym nadawcą została rozwiązana. W sumie to nie zaszkodzi mi trochę rozrywki na koniec dnia.
„ Okej, ale ja wybieram film. Mam nadzieję że lubisz horrory. Z łaski swojej powiedz mi gdzie mieszkasz bo chyba inaczej nie trafię.  – Suzan x”
Na sms’a nie raczył odpisać, ale odpowiedział na twitterze. Chyba żeby wzbudzić zazdrość u jego pierwszych fanek. No ładnie, ładnie. Jest 17:14 ma przyjechać za równe 46 minut czyli to chyba pora żeby się przyszykować. Nigdzie nie wychodzimy czyli dresy i fioletowa bluza Jack’a Wills’a będzie dobra. Oczy podkreśliłam grubą kreską i ciemnymi cieniami, na policzki nałożyłam troszkę różu. Usta pomalowałam szminką koloru nude, a na to dałam mocno błyszczący błyszczyk. Włosy potraktowałam lokówką o dużej końcówce, więc po 10 minutach pracy, na moje ramiona spływały ładne fale loków. Zauważyłam czarne audi r8 podjeżdżające na mój podjazd. Spakowałam szybko torbę, do której włożyłam wszystko co uznałam za potrzebne, wychodząc zamknęłam drzwi na klucz  (tata pojechał do agencji załatwiać jakieś sprawy związane z trasą.) i poszłam w stronę auta. Harry w mgnieniu oka pojawił się obok mnie, a otwierając drzwi powiedział
- Cześć. Ślicznie wyglądasz
- Styles. Przestań gadać te swoje głupawe teksty na podryw które działają tylko na tępe dziunie. Ja na to nie lecę. – po tych słowach chłopak posmutniał, ale udał że tego nie słyszał
- Jaki film wybrałaś ? – powiedział zamykając drzwi samochodu i wkładając kluczyki do stacyjki.
- Paranormal Activity, mam nadzieję że nie oglądałeś.
- Nie oglądałem, ale przyznam szczerze że przeraża mnie już sam tytuł. Jak będę się bał to mogę się przytulić ?
- Tssa, chyba do swojego chłopaka Louisa.
- Ile razy mam Ci powtarzać że Louis to nie mój chłopak i wolę dziewczyny tak jak reszta mojego zespołu ?
- hoho, jeszcze dużo razy będziesz mi powtarzał bo jakoś w to nie wierzę. Kiepsko grasz. A teraz jedź ostrożnie, bo nie mam zamiaru akurat z Tobą spędzić ostatnich chwil mojego życia, ani wylądować w szpitalu.
- Jesteś nie miła.
- Już to mówiłeś.
Harry w każdym możliwym momencie na mnie spoglądał, a ja udawałam że go nie widzę i patrzę przez okno. Po 15 minutach drogi dojechaliśmy do jakiegoś starego budynku który mi wyglądał na …jakąś ruinę.
- Jesteś pewny że to tutaj ? – skrzywiłam się kiedy sucha gałąź z wielkiego drzewa spadła kilka metrów od nas.
- Nie. To nie tutaj. To jest za tą ruiną.
Kiedy przeszliśmy na około walący się budynek moim oczom ukazał się kremowo-brązowy budynek z przeszklonym drugim piętrem. Zauważyłam że jesteśmy tuż przy mieście tylko tak od tyłu żeby uniknąć upierdliwych paparazzi i fanek które mdleją i wrzeszczą na widok tego kretyna.
Na górę weszłam po brązowych, lakierowanych schodach. Znajduję się na owym, drugim piętrze. Nie wiedziałam że to powiem ale muszę.
- Tu jest pięknie. Sam mieszkasz w tym domu ? – rozglądałam się po pokoju w którym było bardzo ciekawie. Mój wzrok przykuł fortepian i bardzo duża plazma, wisząca na ścianie.
- Niee, to jest nasz wspólny domek. Bardzo przytulny, razem go urządzaliśmy. – uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- Razem ? o nie. – zanim skończyłam to zdanie do salonu wbiegły trzy uchachane ryjki, a za nimi jeden poważny, coś mi podpowiada że to Liam.
- Witaamy w naszych skromnych progach – wyrecytowali równo.
- tsa, bardzo skromnych. To oglądamy ten film czy nie ?
- oczywiście. Ja siadam obok Suzan. – powiedział podnieconym głosem mulat.
- ja też ! – dodał loczek.
- Współczuję, ale chyba znajdujemy się w podobnej sytuacji – puścił oczko Liam patrząc na Louisa który skakał po kanapie i robił salta.
- no rzeczywiście, ale Payne – podsunęłam się bliżej niego – przeżyjemy – pchnęłam go lekko na bok widząc zazdrosną minę Zayna i Harrego.
- Pogadamy jak wyjdzie Suzan – pokiwał palcem Harry.
- Chyba żartujesz że będę sama wracała o 22 do domu. Śpię u was. Stfu, u was. Śpię z Liamem. – wybuchliśmy śmiechem z Payne, a reszta się bulwersowała dlaczego wybrałam akurat jego.


_______________________________________________________
Jutro około 19 dodam rozdział, albo jeszcze dzisiaj jakiś króciutki bo mam „wenę”
:D

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 3


- idiotka – westchnęłam
- kto idiotka ? – poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, kiedy się odwróciłam zauważyłam wielki uśmiech na twarzy zielonookiego chłopaka
- Jezu, znowu Ty.
- Miłe przywitanie, czyli kto idiotka ? – uśmiech zniknął z twarzy Stylesa.
- Cheals.
- Aaa ona. – spojrzał na niebo z lekkim, zadziornym uśmieszkiem.
- Też jej nienawidzisz? Jeżeli powiesz że tak to może zacznę Cię lubić.
- eee, yy – podrapał się w głowę – tak w sumie to dobra dupa jest.
- Aha. Wiesz co ?
- Hm ?
- Idź już sobie i się do mnie nie odzywaj. – zarzuciłam torbę na ramię i przyśpieszyłam krok.
- Ale poczekaj  ! – słyszałam jak się darł w tyle
- Wal się – wysunęłam środkowy palec w jego stronę

***

Po 25 minutach spacerku z psem sąsiadów ( dla niewiedzących – tak właśnie zarabiam na życie. Wyprowadzam psy sąsiadów ) wzięłam szklankę Coli, truskawkowe musli i skoczyłam na łóżko. Po jakimś czasie zaczęło mi się nudzić i włączyłam laptopa. Na fejsie przyszło mi 27 zaproszeń i około 30 wiadomości, a na twitterze przybyło coś w granicach 65 – 70 obserwujących. Co się dzieje  ? Nie jestem w temacie, ale jest coś nie w porządku. Usłyszałam mój nowy dzwonek – Rock is Dead Marilyna Mansona.  Zaczęłam grać na niewidzialnej gitarze i perkusji, ale po chwili zdałam sobie sprawę że ktoś dzwoni. Odebrałam telefon od Alice.
 
- Ej, nie uwierzysz ! – usłyszałam jej cienki, ale nie piskliwy głos.
- No nie uwierzę dopóki mi nie powiesz co się dzieje.
- Jesteś sławna ! – już wiem skąd wzięli się nowi znajomi na portalach internetowych.
- Co ?
- Jesteś sławna ! Ale fajnie, mam sławną przyjaciółkę ! –po jej pisku odsunęłam telefon od ucha
- Ale że j-jak to ?!  - nie no, nadal nie wierzę.
- Kilka blogów plotkarskich dodało Twoje zdjęcie z Harrym jak rozmawialiście.
- Aha, fajnie.
- No fajnie, słuchaj dalej ! I były tytuły „Nowa gwiazda xFactora znalazła sobie dziewczynę! Ładna?” A pół godziny później dodali zdjęcie jak pokazujesz mu „Faka” a podpisy były „Pierwsza kłótnia małżeńska?!”. HAHAHA! Jesteś boska po prostu ! Teraz na blogach są głosowania typu „ Suzan Cross jako zła czy dobra postać ?”
- No po prostu ekstra, teraz to się będę bała z domu wyjść. Albo … idę jutro na wagary, chcesz mi towarzyszyć ?
- Oczywiście.
- Jutro o 9 pod galerią. Wiesz, porozdaję autografy a za kilka lat nagram płytę, przyzwyczaję się do wścibskich paparazzi i nauczę się chodzić po czerwonym dywanie. Taak, zrobię w końcu to o czym zawsze marzyłam.
- Zawsze to chciałam usłyszeć z twoich ust.
- Kochanie, to sarkazm. Jak nie wiesz co to znaczy to sprawdź w słowniku.
- Nie jestem aż taka głupia. Poza tym jeżeli chcesz pogadać to się spotkajmy bo mi kasę wygadasz.
- Wal się, ucz się a nie tylko w głowie Ci spotkania.
- Pff, dobra weź idź się utop.
- Pf, zamknij mordę.
- Ja Ciebie też kocham, do zobaczenia jutro.

 Nie chciało mi się odpowiadać więc po prostu się rozłączyłam gadałyśmy 37 minut. Teraz znowu czuję się pusto, znowu nie mam nic do roboty, znowu przyszło 40 obserwujących, 40 znajomych i 70 wiadomości. Niby to dzieje się od kilku godzin, a ja już mam dość.
* Piiiik Piiiik * Hmm, sms od nieznanego numeru, ciekawe kto to.

_______________________________________________________

Wiem że nudy, ale to początek. Ja właśnie sobie leżę na hamaku to może jeszcze ze dwa rozdziały napiszę bo i tak nie mam nic innego do roboty.

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 2


- siema  - usiadłam na ławce obok Alice – ile minut do dzwonka ?
- witaj skarbie, 15. Chłopcy o Ciebie pytali. Powiedziałam że poszłaś do toalety. Teraz biedni stoją przy toalecie i czekają – parsknęła śmiechem
- haha, i za to Cię kocham. Ale nie uważasz że to dziwne?  Tylko w szkole mnie rozchwytują, ich na całym świecie a to oni się za mną uganiają. Trochę natrętne, ale postaram się przyzwyczaić.  – przejechałam wzrokiem po głównym holu i przyuważyłam brązowy łeb z lokami wystający poza wszystkich. – O nie. Schowaj mnie.
- Ojoj,  idzie. – Harry podbiegł do nas i usiadł obok mnie
- To co moja  kochana koleżanka ma zamiar robić ? – objął mnie ramieniem
- Po pierwsze, nie Twoja, po drugie nie kochana, po trzecie : iść na lekcje. – powiedziałam sucho, zdejmując jego rękę z lekkim obrzydzeniem.
- Dlaczego nie kochana ? Jesteś kochana,i taaaka milusia – zrobił słodkie oczka zbliżając się do mojej twarzy, ale zaraz potem się otrząsnęłam
- Ej, sorry ale mam wrażenie że wolisz chłopców. – odsunęłam się i przycisnęłam  Alice do ściany
- Nie no, przegięłaś. Wiesz że zraniłaś moje uczucia ?  - udał wrażliwego/obrażonego
- I co w związku z tym ? – powiedziałam dość obojętnie
- I to w związku z tym że musisz za to słono zapłacić.
- Haha, grozisz czy obiecujesz? – po jego wzroku odczytałam że chyba jednak grozi. Wziął mnie na ręce, mimo mojego protestu( kilku mocnych walnięć w ramie i pociągnięć za włosy na których punkcie miał obsesję ) i zaciągnął na środek korytarza. Kiedy się uspokoiłam bo uznałam że to całkiem  zabawne, przyuważyłam opartą o ścianę  Cheals z jej kilkoma przydupasami. Tak sądzę że ona im płaci żeby stały z nią na przerwie. No bo w sumie kto by z taką chciał się zadawać ?
- PUUUŚĆ MNIE – specjalnie wydarłam się żeby zwrócić uwagę Cheals i móc znowu obserwować jej zazdrosną minę którą tak kochałam.
- Skoro tak prosisz, to … why not. – upuścił mnie na ziemię, dosłownie upuścił. Spadłam z jego rąk. Nie powiem, to był bardzo bolesny upadek.
- Ała, kurwa. – zakryłam rękami twarz udając, stfu. Nie udając. Naprawdę mnie wszystko bolało.
- Nie bluźnij bo się poskarżę tacie, a Ty idioto mógłbyś uważać bo mogłeś jej coś zrobić. Wiesz jakie to ryzykowne ?  A wiesz że 1 na 30 takich wypadków kończy się paraliżem od pasa w dół ?  - podszedł Liam stawiając mnie na nogi. Z racji tego tyłek mnie bardzo bolał, trzymałam się go żeby po raz kolejny nie runąć w dół.
- Dobra weź się zamknij. Nic jej się nie stało, prawda ?
- Prawda – burknęłam pokazując mu środkowy palec po czym cały, biedny się zarumienił a ja z prawie drugiego końca szkoły słyszałam śmiech Alice która momentalnie zjawiła się obok mnie.
- Jesteś bardzo niegrzeczna
- No patrz, takie życie. Przyzwyczajaj się- chciałam powiedzieć coś jeszcze przerwał mi dzwonek zapowiadający sprawdzian z niemieckiego

Godzina 14:30 – koniec lekcji.
 
Owijając apaszką szyję, ktoś złapał mnie za ramię. Zobaczyłam tylko różowe, długie pazury jednak one wystarczyły żebym mogła określić kto mnie zaczepił.
- Tak Cheals ? Jakiś problem ? – odwróciłam się i przygryzłam język żeby znowu nie obrazić jej parszywej mordy.
- Nie. Nie mam problemu, tylko sprawę. I nie chcę słyszeć odmowy . Dasz mi numer do Harrego i przestanę Cię dręczyć  - przechyliła głowę na bok z zadziornym uśmieszkiem.
- Hmm, nie – odpowiedziałam chamsko i się odwróciłam.
- Powiedziałam żadnych sprzeciwów – zrobiło się gorąco, bo spod tej tony pudru i fluidu było widać buraka na ryju.
- A ja powiedziałam nie i nie mam zamiaru zmieniać zdania. – zdjęłam jej kościstą rękę z mojej czarnej bluzy którą zaraz po tym otrzepałam. Nawet nie zauważyłam kiedy naokoło nas zebrała się grupka ludzi.
 - Jak śmiesz mi odmówić ?! – Nie wywołuj wilka z lasu. Rozgniewałam naj większą kretynkę ze szkoły. Tak mi przykro, że aż wcale.
- No popatrz księżniczko, jesteśmy w moim świecie. Ja tu rządze, a Ty co najwyżej możesz mi podeszwy czyścić. Do jutra skarbie – widząc złość w jej oczach, nie chciałam uczestniczyć w  kolejnej bójce więc ruszyłam w stronę schodów. A w tyle słyszałam same śmiechy wywołane moimi słowami.
- Zobaczysz jeszcze się policzymy, a Ty będziesz mnie błagać o przebaczenie! – tupnęła nogą i wsiadła do białego mercedesa wraz z Cloe.

____________________________________________________

Mam nadzieję że was nie zanudziłam , ale dopiero później zacznie się coś dziać.
Pozdrawiam Małgosię która po raz 42347209 przegrała w makao.

Rozdział 1


Cześć, jestem  Suzan. Mam 15 lat. Pochodzę z Limerick ( to w Irlandii ) ale obecnie mieszkam w Londynie. Mój tato od kilkunastu dni jest menagerem brytyjskiego zespołu One Direction. Powstał on tak jakby na oczach widzów X Factora. Ja z racji tego że nie mogę zostać w domu sama, ponieważ nie mam rodzeństwa, a mama nie żyje będę zmuszona jeździć w trasy wraz z nim. Jeszcze nigdy na owej nie byłam, więc mam nadzieję że będę się dobrze bawiła. Pewnie pytacie który z chłopców najbardziej mi się podoba ? Żaden. Wyglądają jak pedałki chociaż twardo zaprzeczają. Z żadnym nie rozmawiałam dłużej niż 5 minut bo ( mówiąc metaforycznie ) usypiałam. Słucham rocka. Marzę żeby Metallica lub Guns’n’Roses zagrali w moim mieście. Albo żeby Kurt Cobain „ożył” i zagrał wraz z Nirvaną koncert w specjalnie dla mnie. Nie ważne, tak się nie stanie. Chodzę do prywatnego gimnazjum razem z NIMI. Od tygodnia na każdej przerwie mnie zaczepiają albo machają. Tak nie da się żyć. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to że za każdym razem jak któryś z chłopaków spojrzy w moją stronę wszystkie psycho-faneczki i największe lansy ze szkoły padają z zazdrości. To może być dziwne, ale jako jedna z niewielu dziewczyn stwierdzam iż jestem ładna. To znaczy, nie to że całuję lusterko jak się przeglądam, ani nie jestem jak ze snów ale… fuck it, jestem ładna. Mam ciężki charakter, niełatwo mi zaimponować i wiedzą to wszyscy moi znajomi. Mam jedną zasadę – albo jesteś przyjacielem, albo wrogiem, albo nikim  ( ee, nikim w sensie że tak jakby przeźroczysty, nie ma Cię w moim świecie) Mam jedną przyjaciółkę, z którą włóczę się odkąd pamiętam. Tak żeby nie było nazywa Alice. Jest ładniejsza ode mnie, ale to ja mam większe powodzenie u chłopaków. No tak, koniec żartów. To chyba tyle o mnie.

Bohaterowie

        Suzan  Cross, 15
         córka menagera One Direction

                   Alice Shaw, 15
              Najlepsza przyjaciółka Suzan
           Chealse Cook, 15  
      Szkolny lans, nienawidzi Suzan i Alice
          Cloe Miller, 15
        Przyjaciółka Cheals

                       One Direction
                Liam Payne, 17 ; Niall Horan 16 ; Louis Tomlinson 17 ; Zayn Malik 16 ; Harry Styles 16